GT20 – Prolog
Gdy kilka lat temu usłyszałem o rowerowym szlaku na Korsyce, GT20, od razu pomyślałem sobie, że jest to coś, co powinienem zachować w pamięci.
Zachować i czekać na sprzyjający moment, aby powrócić na Wyspę Piękna i przemierzyć ją z północy na południe, tym razem na rowerze. W końcu po przejściu dwuśladowego szlaku GR20, przyszedł najwidoczniej czas na jednośladową wycieczkę.
Ten sprzyjający moment przyszedł w październiku 2024 roku. Dziesięć lat po przejściu szlaku GR20.
Pociąg do Toulonu z Vienne odjeżdża o 7.40. Przesiadka w Marsylii. Nie ma problemu z miejscem na rower, siadam w specjalnym przedziale, obok roweru. Kontroler, który sprawdza bilety informuje mnie, że zabronione jest jeżdżenie na rowerze po peronie. Rzeczywiście, gdy pociąg podjechał, to wsiadłem na chwilę na rower, aby podjechać do przedziału rowerowego. Nie chciałem opóźniać odjazdu pociągu.
W pociągu spotykam jedną parę, która podróżuje z rowerami elektrycznymi oraz jedną panią, która jest podobnie wyposażona, jak ja. Dyskutujemy chwilę. Ona jest już w podróży od dłuższego czasu, teraz jedzie do znajomych na południe. Rozdzielamy się na dworcu w Marsylii, życząc sobie wzajemnie szerokiej drogi.
W pociągu Marsylia – Tulon również brak problemu z miejscem na rower, jestem jedynym rowerzystą w przedziale.
Po dojeździe do Tulonu kieruję się do sklepu kupić coś na obiad. Jestem w Tulonie przed godziną 13, obiad jem obok uniwersytetu pośród studentów, ktorzy mają przerwę w zajęciach. Statek odpływa o 19, można się na niego dostać od godziny 16. Zwiedzam jeszcze szybko centrum miasta i melduję się przy statku. Chwila oczekiwania, ładowanie telefonu i możemy zacząć załadunek.
Zostawiam rower w wydzielonym miejscu i wchodzę na górę w poszukiwaniu miejsca na spanie. Trwa to około 20-stu minut, udaje mi się znaleźć dobre miejsce, nie znajdujące się w dużym przejściu. W Tulonie zapomniałem kupić kolacje, na szczęście na statku jest jeden sklep, gdzie kupuję chipsy i canistrelli. Wychodzę poobserwować jak wypływamy z portu i następnie idę się umyć i kładę spać.
W nocy budzę się parę razy, światło jest na korytarzach włączone, wstaję wcześnie rano, około 5. Szybka toaleta, czekam na informacje, że restauracja ze śniadaniami jest czynna i udaję się na posiłek.
Planowany koniec podróży – godzina 7. Oczekujemy wszyscy na otwarcie drzwi na parking. Spostrzegam innego rowerzystę, z którym wymieniam kilka zdań. Spotkamy się jeszcze 2-3 razy na pierwszym etapie, mijając się tylko. Wychodząc ze statku robię kilka zdjęć, jeden filmik i zaczynam pedałować, pogoda dopisuje, zaczyna się dzień. Na popołudnie zapowiadają jednak deszcze.