GT20 Corte – Ghisoni

Wstaję również o godzinie 5-tej rano. Zabieram na ten etap ciepłą herbatę, ruszam w drogę. Z Corte czeka mnie podjazd do miasteczka Venaco, droga jest zbudowana u podnóża góry Monte Cardu (2453 m).

Następnie zjazd w stronę mostu Nuceta, skąd droga w nieidealnym, ale urokliwym stanie zaprowadzi mnie do Rospigliani. Na tym odcinku spotykam również dwóch innych rowerzystów, którzy pokonują odcinek na rowerach elektrycznych oraz jedną parę, która dzielnie wjeżdża do góry. Spotkam sie z nimi w schronisku w Ghisoni. Tam też zwrócę uwagę, że jeden z rowerów jest elektryczny.

Następnie podjazd na przełęcz Croce, z której rozpocznie się zjazd 14 km na trasę dosyć „terenową”, która zaprowadzi mnie na przełęcz Cardo. Stamtąd zjazd w stronę kanionu Inzecca. Gdy dojeżdżam do skrzyżowania, droga prowadząca do Ghisoni jest zamknięta, informacja o robotach i objeździe. Zastanawiam się czy dotyczy to tylko samochodów czy również rowerów…jakie to są roboty ? Słyszę jednak dźwięk maszyn w oddali, ale przez zakręty nic nie widzę. Decyduję się pojechać spokojnie do przodu i sprawdzić jak prezentuje się sytuacja.

Po kilku minutach widzę postawioną małą koparkę na środku drogi, dwie osoby robiące coś w skałach i jedną osobę nadzorującą wszystko. Podjeżdżam i ta osoba mi mówi, można jechać. Więc do przodu. Widoki są niesamowite.

Dojeżdżam do Ghisoni, pusto, wszystko zamknięte, dwie osoby w centrum miasteczka. Zatrzymuję się przy kościele, w pobliżu którego powinno być schronisko. Pytam się jednej pani, gdzie się znajduje dokładnie to miejsce, odpowiada, ze tuż obok, ale nie jest pewna czy jest ono cały czas otwarte. Dzwonię na numer podany na stronie, nagrywam się na pocztę głosową i rozpoczynam krótki posiłek.

Po około pół godziny dzwoni telefon, tak, schronisko jest czynne, ale od 17.30.  Znajduję miejsce z poddaszem, zapowiadają deszcze, suszę namiot i przygotowuję posiłek liofiozowany, zupę i główne danie.

O godzinie 17.30 jestem przed schroniskiem, spotykam parę rowerzystów, których mijałem wcześniej w ciągu dnia. Oni też śpią w tym schronisku. Wybieram pokój, idę pod prysznic i następnie jem kolejny posiłek lio przy kościele w centrum miasteczka, który jest przy schronisku. Zasypiam bardzo szybko. Budzik ustawiam na godzinę 5.30.

Tego dnia przejechałem 61 km, łącznie jechałem bez przerw 4 i pół godziny, średnia prędkość 14 km/h, maksymalna 44 km/h, przewyższenie dodatnie 1344 metrów.

Dodaj komentarz