GR20 – Etap 13 (Usciolu – Asinau).

Gdy położyłem się spać zeszłego wieczoru wiał delikatny wiatr, natomiast prawdziwie porywy przyszły wraz z nastaniem nocy. Po wejściu do śpiwora, po około trzydziestu minutach zaczęło wiać bardzo mocno, trwało to około godziny, namiotem łopotało we wszystkie strony. W pewnym momencie zdecydowałem się włożyć wszystkie rzeczy do plecaka, żeby moc się szybko ewakuować do schroniska, gdy namiot nie wytrzyma. Bylem pewien, ze niebawem któraś ze ścianek się przerwie, albo wyskoczy ze śledzia. Przy takim wietrze nie widziałem możliwości jego późniejszego przymocowania.

I po mniej więcej trzydziestu minutach po zapakowaniu rzeczy wiatr ucichł. W jednej chwili zero ruchu, cisza.

Plecak zostawiłem zapakowany i położyłem się spać.

Budzę się później, niż zaplanowałem. Po śniadaniu wyruszam na szlak o godzinie 7.30. Wieje wiatr a wokół panuje mgła.

Początek etapu wiedzie wzdłuż grani od przełęczy Bocca di I’Usciolu (1780 m) przez szczyt Punta di I’Usciolu (1815 m) do szczytu Punta di a Scaddata (1836 m). Następnie zejście do przełęczy Bocca di I’Agnonu (1570 m).

W tym miejscu można wybrać pomiędzy dwiema drogami. Pierwsza z nich prowadzi przez gran i szczyt Monte Incudine (2134 m), jest to zarazem etap GR20, który obowiązywał w przewodnikach do 2012 roku. Druga z nich odbija na południowy-zachód i prowadzi do Schroniska Matalza, tam możemy się zatrzymać lub iść dalej, łącząc dwa etapy.

Decyduję się na drugą opcję, widoczność jest bardzo mała, wieje wiatr, pada lekki deszcz, z przejścia po grani w stronę szczytu nie byłoby sporo wspomnień widokowych. Postanawiam dojść do schroniska Matalza, tam coś zjeść i kontynuować drogę. W przypadku połączenia dwóch etapów czeka mnie około 8 i pół godzin marszu.

I właśnie po przejściu tego skrzyżowania zaczyna się ulewa, która będzie trwała około dwóch godzin. Maszeruję wzdłuż szlaku pośród leśnych krzaków i paproci. Buty są przemoczone. Po dojściu do Matalzy zamawiam kawę i mały, ciepły posiłek, siadam w dużym namiocie wypełnionym krzesłami i stołami i obserwuję padający na zewnątrz deszcz. Właściciel, który przechodzi obok rzuca do mnie: „Dobra pogoda…ale dla ślimaków”. Nie zadaje mu nawet pytania jakie są prognozy na nadchodzące godziny. W ciągu piętnastu minut otrzymałem dwie skrajne odpowiedzi na tak zadane pytanie od dwóch osób pracujących przy schronisku, wiec przestaję brać je na poważnie.

Wychodzę na szlak i maszeruję dalej w deszczu.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s