GR20 – Etap 9 (Onda – Vizzavona).
Budzę się wcześniej, niż było to przewidziane – o godzinie czwartej. Noc była w końcu spokojna, nie wiało za bardzo a i niebo wydaje się przejaśniać.
Dziewiąty etap składa się z dwóch części – pierwsza to podejście do Punta Muratellu (2020 m), druga to zejście w stronę Kaskady Anglików i Vizzavony (opis tej wycieczki znajduje się również we wcześniejszym wpisie).

Wczorajszego dnia umówiłem się z pewną francuską parą, że wyjdziemy razem na szlak, raźniej w trójkę. Szczyty i grań były cały czas w chmurach, wiał lekki wiatr i było chłodno. Moi towarzysze nie są pewni czy wyjście w górę to dobry pomysł, decydują się jednak spróbować. Po około 400-stu metrach przewyższenia informują mnie, że decydują się jednak zawrócić. Mówimy sobie do zobaczenia w Vizzavonie i ruszam do przodu.

Pole namiotowe. Na zdjęciu widoczny jest Słoweniec, z którym spędzę znaczna część wieczoru dyskutując przy korsykańskim winie. Spotkaliśmy się już raz w schronisku Manganu, on wtedy postanowił przeczekać jeden dzień na lepszą pogodę. Następnie w schronisku Onda pomogłem mu porozumieć się z dozorcą schroniska (dozorca nie mówił po angielsku, wędrowiec ze Słowenii nie mówił po francusku, tłumacz był niezbędny). Chodziło głównie o to, że Marian (poznałem później jego imię) nie miał ze sobą namiotu, tylko płachtę biwakową, warunki panujące od kilku dni zmusiły go do nocowania w schronisku. W Vizzavonie po raz pierwszy mogliśmy wysuszyć nasze rzeczy. Podróżował on również bez telefonu komórkowego, wieczorem poprosił mnie o wysłanie sms-a do swojej żony. Następnie nasze drogi się rozeszły, on kierował się w stronę Corte. Ten etap kończy część północną szlaku GR20, teoretycznie część południowa należy do łatwiejszych technicznie i wytrzymałościowo. Zmęczenie, które nagromadziło się przez północne etapy i małe kaprysy pogody sprawią, ze również ta część nie będzie należała do lekkich.